23.12.2013

Kredyty hipoteczne – co przyniesie przyszły rok

Już za kilka dni banki będą wymagać wkładu własnego przy kredytach hipotecznych, a nowelizacji Rekomendacji S obawiają się szczególnie deweloperzy.

Czy wkład własny niezbędny przy zaciągnięciu kredytu hipotecznego, ostudzi chęć Polaków do zadłużania się? A uzyskać kredyt na przeciętne mieszkanie, Kowalski będzie potrzebował przyszłym roku około 15 tys. zł.

W 2014 roku każdy biorący kredyt na mieszkanie / nieruchomość, będzie musiał wyłożyć wkład własny na jego zakup – 5 proc. wartości mieszkania / nieruchomości. Wkład własny będzie rósł z każdym rokiem o kolejne 5 proc. do docelowej wysokości – 20 proc.

Głównie deweloperzy obawiają się, że wymóg wkładu własnego może doprowadzić do spadku zainteresowania kupnem mieszkania. Siła nabywcza pensji Kowalskiego w stosunku do cen na rynku nieruchomości zdecydowanie się poprawiła to jednak przeciętny Polak, „ustępuje” swoimi finansowymi możliwościami mieszkańcom krajów Europy Zachodniej. Jednak na zachodzie, obowiązek posiadania wkładu własnego, przy kredycie hipotecznym, nie dość, że jest powszechny, to często jeszcze wymaga się go na dużo wyższym poziomie.

Na szczęście Komisja Nadzoru Finansowego dała kredytobiorcom możliwość obniżenia 20 proc. wkładu własnego o połowę, o ile pozostałe 10 proc. się ubezpieczy.

Wkład własny, potrzebny, aby otrzymać kredyt hipoteczny przy zakupie np. mieszkania o wartości 300 tys. zł będzie w 2014 roku wynosił 15 tys. zł, aby w kolejnym roku wzrosnąć do 30 tys..

Według NBP wynika, że na koniec ubiegłego roku Polacy trzymali w bankach łączną kwotę 519,46 mld zł oszczędności. Daje to na każdego obywatela naszego kraju średnio około 13 tys. zł, a na trzyosobową rodzinę około 40 tys. zł.

Są to ostrożne wyliczenia, pokazujące, że 10 procentowy wkład własny przy zakupie mieszkania nie powinien być problemem nie do pokonania dla potencjalnych kredytobiorców. Natomiast trzeba stwierdzić, że zasoby finansowe Polaków są rzeczywiście bardzo skromne i ewentualne podwyższanie poziomu wymaganego wkładu własnego może być już przeszkodą, na pewno bardzo trudną do pokonania.

To też bardzo cenna w tym kontekście jest „furtka” do ominięcia tych 20 proc., które zaproponowała KNF, w postaci możliwości ubezpieczenia brakującej wysokości wkładu. Z pewnością z takiej szansy będą korzystać potencjalni klienci banków.

Rekomendacja S, oprócz „restrykcyjnego” wymogu posiadania wkładu własnego, daje jednak potencjalnym kredytobiorcom także do ręki pozytywniejsze z ich punktu widzenia rozwiązania.

Metoda obliczania zdolności kredytowej od nowego roku będzie na korzyść klientów. Do tej pory banki przy wyliczaniu maksymalnego kredytu brały pod uwagę okres 25 lat, jako czas, w którym przy obecnych zarobkach bylibyśmy w stanie ów kredyt spłacić. W nowelizacji rekomendacji S ten okres do wyliczenia zdolności kredytowej przedłużono na 30 lat. Ponadto sama Komisja, przy odpieraniu głosów krytycznych wobec rekomendacji, argumentuje, że w nowelizacji zrezygnowano m.in. z określania regulacyjnego poziomu wskaźnika DTI (relacji wysokości długu do dochodu).

Wszystko wskazuje, że powinno to skutkować bardziej elastyczną postawą banków przy określaniu zdolności kredytowej klientów i tym samym ułatwiać pozyskanie kredytu.

Można przypuszczać, że wkład własny nie okaże się „głównym hamulcowym” w tym zakresie. Natomiast powyżej 10 % poziomu wkładu własnego, wymagana kwota może być już problemem, gdyż ceny nieruchomości osiągnęły swój stały poziom, a nic nie wskazuje, aby zarobki Polaków poszły szybko w górę.

Marcin Moneta Analityk WGN

odsłon: 2 314

Drukuj